Jak nie przeklinać? - to by było za dużo, tego od Polaków wymagać nie wolno, bo byśmy skrzywdzili ten naród. Ale można przeklinać mniej, można to robić inaczej, można by rzec - klasą. Zasadniczo skupimy się tu na słowie na "k", bo to główne przekleństwo polskie. W czym jego taka moc? W znaczeniu? Oj, nie... Zdecydowanie w brzmieniu. Ta zbitka spółgłosek "rw" robi tą moc. Ta końcówca "urwa". Zrezygnujmy zatem z tej pierwszej litery - zostawmy końcówkę - i powstaje na ocean możliwości: burwa, turwa, rurwa, wurwa, gurwa itd. Można też używać dwuznaków: dżurwa, dzurwa, czurwa; zmiękczeń: ciurwa, piurwa, niurwa - a także zbitek spółgłoskowych: sznurwa, szczurwa, gburwa, kturwa, spurwa, knurwa, pszczurwa itd... Bardziej biegli w słowotwórstwie mogą tworzyć całe sylaby poprzedzające: kulturwa, strukturwa, kamasurwa, laurwa. Możliwości jest bardzo wiele. Wszystkie te słowa można zaintonować tak jak to popularne przekleństwo - przy czym nikt nas o wulgarność posądzić nie będzie mógł. Prawdaż, żurwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz